Było to po ubiegłorocznych wakacjach. Letnie, ciepłe popołudnie, prawie wieczór. Gosia i Kamil zjawili się na sesji zdeterminowani i w dobrych humorach. Choć z lekką tremą 🙂 Ja również byłem zdeterminowany i zdołałem ich przekonać, że kluczem do dobrych zdjęć wcale nie jest umiejętność pozowania, a to, co jest między nimi. Trema minęła, ptaszki śpiewały, słońce powoli zachodziło, a romantyczny klimat udzielał się zarówno Młodym jak i mi. Karta w aparacie szybko zapełniała się kolejnymi ujęciami.
Gosia i Kamil już widzieli zdjęcia ze swojej sesji ślubnej i powiedzieli, że są zadowoleni z efektów naszej współpracy. Ja również jestem zadowolony 🙂