Są takie śluby, kiedy od samego początku czuć, że będą inne niż wszystkie. Bez zbędnego stresu, bez wielkiej oprawy — za to z miłością, bliskością i totalnym luzem. Ten właśnie taki był.
Para młoda przyjechała na własny ślub… kamperem! Towarzyszyły im ich dzieci, najbliższa rodzina i przyjaciele. Wszystko odbyło się w duchu slow wedding — bez pośpiechu, w zgodzie ze sobą, bez napinki.
Przygotowania miały miejsce w niesamowicie klimatycznej starej stajni. To właśnie tam zaczęła się historia, którą miałem przyjemność fotografować — od drobnych gestów, emocji, wspólnych chwil i uśmiechów. Ślub odbył się w małej, przytulnej kaplicy, gdzie panowała prawdziwie rodzinna atmosfera. Po ceremonii zrobiliśmy krótką, luźną sesję ślubną i — zamiast sztywnego wesela — był tort, radość i wspólne świętowanie.
Ten reportaż to piękny przykład na to, że ślub nie musi być wielką imprezą do rana, żeby był wyjątkowy. Może być krótki, kameralny i pełen emocji — i właśnie takie chwile warto zatrzymać na zdjęciach.
📷 Jeśli planujesz podobny ślub – kameralny, niestandardowy, po swojemu – daj znać! Chętnie sfotografuję Wasz dzień. A jeśli planujecie klasyczny, całodzienny reportaż – również jestem do dyspozycji.
Bo niezależnie od formy, każda historia zasługuje na to, żeby zostać opowiedziana pięknie.